Dlaczego nie wolno dobiegać do pociągu?
Ludzie nie są świadomi zagrożeń. Nie można po odjeździe ani wyskakiwać z pociągu, ani do niego wskakiwać. Będzie kolejny, a życia następnego nie ma. Gwizdek powinien być już sygnałem oznaczającym, że nie można wsiadać do pociągu ani z niego wysiadać – przypomina Łukasz Kirejczyk, kierownik pociągu z Białegostoku. Rozmawia Katarzyna Matusz.
Łukasz znalazł garniec ze złotem albo rzeczywiście ma powołanie, bo znakomicie sprawdza się w tym zawodzie. – Jest koleżeński, zdyscyplinowany, mądry i rzetelny. Jest też wymagający i potrafi uczyć, został więc trenerem drużyn konduktorskich. To jest jeden z takich kierowników, z którym chętnie się pracuje i chętnie się podróżuje – mówi o swoim podwładnym Krzysztof Wiliński.
W naszej firmie pracuje Pan od 2016 r. i mimo że nie jest Pan pierwszym kolejarzem w rodzinie, to o tym, że pracuje Pan na kolei, zdecydował przypadek.
Zgadza się. Skończyłem szkołę średnią i w Białymstoku pojawił się pierwszy, od dłuższego czasu, nabór w PKP Intercity. Złożyłem CV i dostałem się. Już po roku poszedłem na kurs kierownika i zostałem rzucony na głęboką wodę, ale poradziłem sobie.
Co było dla Pana wyzwaniem?
Na początku kontakt z ludźmi. Doświadczyłem różnych sytuacji, konfliktów i przekonałem się, jakie mamy społeczeństwo. Są świetni ludzie, ale niektórych trzeba edukować, pokazać, czego robić nie należy.
Co lubi Pan w swojej pracy?
Lubię łączyć podróże z moją pasją, jaką jest kibicowanie. Zaszczepił ją we mnie tata. Zabierał mnie na mecze. W 2010 r. pierwszy raz pojechałem z kibicami Jagielloni pociągiem specjalnym na Puchar Polski do Bydgoszczy, a teraz połączyłem to z pracą. W 2023 r. świętowaliśmy 20-lecie tego pociągu i w trakcie jubileuszowego przejazdu byłem jego kierownikiem. To było przeżycie.
Jak się podróżuje z taką grupą?
Znam tych kibiców. To zorganizowana grupa. Cenię to środowisko za zasady i ich przestrzeganie, a także zaangażowanie.
Jaka jest Pana ulubiona trasa?
Białystok – Warszawa przez Siedlce – za klimatyczne widoki. Prowadzę pociąg IC Żubr, a po drodze faktycznie można wypatrzeć żubra. Choć miałem już wypadki ze zwierzętami… Z ludźmi także. Sporo przeżyłem na służbie. Jak sobie z tym radzę? Stres działa na mnie mobilizująco i daje mi energię, kopa do działania.
Jak się Pan resetuje?
Mam dwoje dzieci, one mi w tym pomagają. Rodzina i Jagiellonia to są moje odskocznie.
Dlaczego warto pracować na kolei?
Warto chociażby ze względu na brak monotonii. W naszej pracy nie ma dwóch takich samych dni. Spotykamy różnych ludzi, zdarzają się sytuacje często niezależne od nas – trzeba być na nie gotowym. To mi odpowiada. Praca za biurkiem szybko by mnie znudziła.
Jak pogodzić pracę z życiem rodzinnym?
Pracujemy w święta, niedziele, w nocy, ale ja widzę w tym wiele zalet. Mogę pracować trzy dni w tygodniu i kolejne – np. czwartek i piątek mam wolne. I żeby załatwić sprawy w urzędzie, nie potrzebuję brać urlopu. Nie chciałbym pracować od poniedziałku do piątku. Może jestem wyjątkiem, ale lubię tę elastyczność. A znajomych nauczyłem już, że jeśli planują spotkanie, muszę o tym wiedzieć z wyprzedzeniem. Wszystko można poukładać.
Z czego jest Pan dumny?
Czuję dumę, gdy pomagam komuś np. w przypadku opóźnienia pociągu. Staram się również edukować ludzi – gdy kupują złe bilety, próbuję im to wytłumaczyć, żeby w przyszłości nie popełniali tego błędu.
Czego pasażerowie nie wiedzą o Pana pracy?
Nie wiedzą, co robię przed odjazdem pociągu, tego, że muszę przygotować dokumentację pociągową, sprawdzić, czy wszystko jest sprawne, czy nie brakuje takich elementów jak gaśnica, drabinki ewakuacyjne. Dla większości osób kierownik i konduktor to ta sama osoba. A konduktor zajmuje się obsługą podróżnych, sprawdzaniem biletów i wspomaganiem kierownika. Kierownik z kolei musi zarządzać całością, współpracować z maszynistą i konduktorem. Pasażerowie czasami mają kłopot ze znalezieniem miejsc.
Czy to jest skomplikowane?
Na każdym wagonie, przy drzwiach wejściowych jest numerek z numerem wagonu. Miejsca też są oznaczone. Pasażerowie nie zawsze się jednak odnajdują, więc pomagamy, jak możemy. Od tego jesteśmy. Stoimy na peronach i informujemy. Zdarza się tak, że ktoś czyta relację od dołu do góry, co dziwi, ale trzeba się wykazać cierpliwością i wyrozumiałością i pomóc.
Co Pana zaskakuje w tej pracy?
Pewna podróżna wsiadła do pociągu z gołębiem w rękach, twierdząc, że wiezie go do szpitala, ptak już nie żył. Musiałem ją wyprosić z pociągu. Innym razem wiozłem panów, którzy wracali z wieczoru kawalerskiego z Trójmiasta. Mieli ze sobą głośnik, z którego płynęła bardzo głośna muzyka. Zwracałem im uwagę, bez skutku. Jakieś 20-30 km za Olsztynem okazało się, że ktoś porzucił samochód na torach. Musieliśmy zatrzymać się na stacji w mniejszej miejscowości, opóźnienie sięgało trzech godzin, ale pasażerowie z głośnikiem rozkręcili imprezę na peronie. Nikt nie miał pretensji do drużyny konduktorskiej, wszyscy się bawili.
W jakich sytuacjach można wyprosić pasażera z pociągu?
Gdy łamie jakiś punkt regulaminu, np. niestosownie się zachowuje, obraża innych pasażerów lub obsługę.
Jak uświadomić ludziom, że przechodzenie w miejscach niestrzeżonych jest niebezpieczne?
Tak jak nie powinno się przechodzić na czerwonym świetle, tak nie powinno się przechodzić przez tory w miejscu niewyznaczonym. Pomogłyby bardziej restrykcyjne kary. Czasami samo pouczenie nie przynosi skutku.
O czym nie wolno zapomnieć na tym stanowisku?
O odpowiedzialności i bezpieczeństwie, są kluczowe w naszej pracy. Jeżeli coś w zakresie bezpieczeństwa nie działa, pociąg nie może ruszyć. Ważne jest również to, by być komunikatywnym i lubić pracę z ludźmi. Gdy tylko spojrzę na człowieka, wiem, czy mogę np. zażartować. Umiem dostosować komunikację i do panów pod krawatem podróżujących w 1. klasie, ale też stanowczo rozmawiać z panami, którzy chcą przejechać jedną stację bez biletu.
O czym Pan marzy zawodowo?
Zostałem kierownikiem pociągu. Jestem jednym z liderów, co znaczy, że wspieram kolegów w pracy. Myślę, że mogę być łącznikiem między drużynami konduktorskimi a instruktorami. Niektórzy pracownicy mogą wstydzić się zapytać o coś instruktora, w takiej sytuacji będę mógł im pomóc.
Dlaczego sekcja, w której Pan pracuje, jest wyjątkowa?
Czujemy się dobrze ze sobą i możemy na siebie liczyć, jak w rodzinie. Mogę porozmawiać z naczelnikiem, również o prywatnych sprawach, wszystko da się załatwić. Odpowiada mi ten klimat.